W Płazowie, małej miejscowości na pograniczu powiatu lubaczowskiego, od początku XIX wieku działała rodzina Kostrzyckich, która zajmowała się produkcją drzeworytów przedstawiających świętych. Wykonane z wielką precyzją i starannością, obrazki te były nie tylko dziełami sztuki, ale także przedmiotami codziennego użytku, które można było spotkać w niemal każdym wiejskim domu. Przez lata tradycyjne drzeworyty stopniowo ustępowały miejsca popularniejszym oleodrukom, jednak dzięki staraniom lokalnych działaczy i etnografów, takich jak Maria Dembowska czy Stanisław Witkiewicz, cenne matryce zostały ocalone i przekazane do muzeów.

Dziś, prawie 200 lat później, tradycja płazowskich drzeworytów zyskuje nowe życie dzięki inicjatywie powstania Centrum Drzeworytu w Płazowie. Projekt ten, realizowany przez Grzegorza Ciećkę i jego zespół, ma na celu nie tylko promocję lokalnej historii i sztuki, ale także dostosowanie ludowego rzemiosła do współczesnych potrzeb. Centrum ma stać się miejscem, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością, a drzeworyt płazowski odzyskuje swoją dawną świetność, służąc jako inspiracja dla artystów i badaczy z całego świata.
Zobacz: Otwarcie Centrum drzeworytu w Płazowie

W Płazowie, od około roku 1830, na co wskazują daty na drzeworytach, rodzina Kostrzyckich zajmowała się produkcją obrazków ze świętymi z matryc drzeworytniczych. Sprzedawali je na okolicznych odpustach czy targach Ludwika Kostrzyckiego. Pod koniec XIX wieku tradycyjnie odbijane
obrazki zaczęły być wypierane przez coraz popularniejsze oleodruki, które doskonale imitowały obrazy olejne. W 1891 roku dzięki staraniom płazowskiego proboszcza Józefa Krzeptowskiego kilka matryc z drzeworytami zostało przekazanych etnografce z Zakopanego Marii Dembowskiej. Kolejne miał pozyskać osobiście Stanisław Witkiewicz w 1899 roku, o czym wspomina podczas swojej podróży po powiecie cieszanowskim (obecnie powiat lubaczowski) Karol Notz, pisząc, że „Były drzeworyty, które Witkiewicz zabrał do Krakowa – wyrób krajowy”. Stanisław Witkiewicz wykazywał duże zainteresowanie polskim drzeworytem ludowym w tym czasie. Rozsyłał odbitki do naukowców i prasy, by nagłośnić temat tego niezwykłego znaleziska. Pierwsza wzmianka w prasie na temat drzeworytu z Płazowa ukazała się w miesięczniku „Wisła”, poświęconemu krajoznawstwu i ludoznawstwu, z lipca 1900 roku. Z biegiem lat opisywali go kolejni naukowcy i badacze.

Po śmierci Marii Dembowskiej w 1922 roku jej podhalańskie zbiory zostały przekazane do Muzeum Tatrzańskiego. Jedenastu klocków z drzeworytami płazowskimi w spadku dostał spokrewniony z Dembowską Józef Mehoffer, a jeden trafił w ręce Wandy Lilpopowej. Wcześniej, w 1921 roku, Maria Dembowska przekazała jeden klocek do Muzeum Etnograficznego w Krakowie (obustronnie rytowany z Ostatnią Wieczerzą i św. Jerzym). Wtedy córka Henryka Sienkiewicza, Jadwiga Korniłowiczowa, a także ówczesny dyrektor Muzeum Tatrzańskiego, Juliusz Zborowski, zabiegali, by Józef Mehoffer i Wanda Lilpop przekazali drzeworyty do Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Udało się to w 1926
roku, dziś można je oglądać tam na wystawie stałej.

Blisko 200 lat temu w Płazowie funkcjonował warsztat drzeworytniczy. Jego istnienie związane było z potrzebą społeczną, bowiem obrazki ze świętymi były towarem pierwszej potrzeby. Wierzono wtedy, że każdy święty odpowiada za daną dziedzinę życia i do niego należy się zwracać o pomyślność w urodzeniu dziecka, uzdrowieniu, ochronie przed zarazą, głodem, piorunami, wilkami, bólem zębów, dosłownie wszystkiemu. Dziś już takich potrzeb ludzie nie mają, leczeniem zajmują się lekarze, przed piorunami chronią piorunochrony, przewidujemy pogodę, a przeciwko wilkom mamy strzelby.

Mimo to drzeworyt z prowincji nadal ma rację bytu, tylko musi teraz zaspokoić inne potrzeby! Istotą sztuki i rzemiosła ludowego jest to, że zmienia się i dostosowuje do szarej rzeczywistości wsi i małych miasteczek. Sztuka ludowa jest najcenniejsza wtedy, gdy jest surowa. Wielu artystów, którzy uważają się za ludowych, idzie w zbyt duży profesjonalizm, próbując doścignąć profesjonalnych artystów, zasadniczo zawsze mając za sufit poziom artysty nieprofesjonalnego, co za tym idzie, zdradzają sztukę ludową, wstydzą się niedoskonałości, które są jej największym walorem. Dlatego potrzebna jest taka kuźnia ludowych praktyk, gdzie przede wszystkim będzie można zrozumieć sztukę ludową. Jedną z najcenniejszych ludowych sztuk, która otworzyła umysły ludzi nauki na sztukę ludzi ze wsi, jest drzeworyt płazowski.

Powstanie Centrum Drzeworytu w Płazowie to inicjatywa mająca coś jeszcze na celu oprócz promocji drzeworytu płazowskiego i lokalnej historii, która stanowi osnowę, bez której nie da się do końca zrozumieć drzeworytu płazowskiego. Wpis praktyki reaktywacyjnej i rozwojowej dla drzeworytu do Krajowego Rejestru Dobrych Praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego wymaga, by traktować drzeworyt płazowski jako źródło zrozumienia sztuki ludowej. Obrazki ze świętymi miały 200 lat temu konkretne zastosowanie. Ich produkcja była odpowiedzią na potrzebę społeczną. Dziś nadal istnieje zapotrzebowanie społeczne na obrazki produkowane z drzeworytów, tylko ludzie skupieni wokół Centrum Drzeworytu w Płazowie muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, jak płynnie przejść z fascynacji historią i przeszłością na zaspokojenie współczesnych potrzeb. Czyli, jak działać w zgodzie z tradycją, nie tkwiąc w przeszłości, tylko dostosować się do współczesności, nie zatracając istoty twórczości ludowej. To jest idea, nad którą pracuje od kilku lat Grzegorz Ciećka. Rozwinięte Centrum Drzeworytu w Płazowie w przyszłości powinno być miejscem, gdzie inni twórcy ludowi i działacze związani z kulturą zobaczą na własne oczy, jak reaktywuje, promuje i rozwija się sztukę ludową. Projekt ten ma potencjał międzynarodowy z tego względu, że w sposób innowacyjny podchodzi do sztuki ludowej, jego celem jest powrót do źródeł.